Pilarze myślą, że są sprytni
Rumuni, którzy przy granicy nielegalnie handlują piłami, znaleźli nowy sposób na ostrzeganie się przed Strażą Miejską.
- I tak im nie odpuścimy – zapewnia Adam Waś, komendant SM w Świnoujściu. – Będziemy z nimi walczyć do skutku.
Handlarze wystawiają „czujki” na skrzyżowaniach w pobliżu Wojska Polskiego. Na widok samochodu Straży Miejskiej jadącego w stronę granicy, przez telefon komórkowy ostrzegają tych, którzy sprzedają tam piły. Ci z kolei na taki sygnał uciekają z chodnika, na którym handlują. Chowają się w pobliskim lesie, samochodach.
Mimo to w ostatnich dniach strażnicy zabezpieczyli 6 pił i dodatkowo ukarali sprzedawców mandatami po 200 złotych za nielegalny handel. Część z nich Rumuni wykupili. Za pierwszy dzień od chwili zabezpieczenia przez SM płacą (zgodnie z przepisami) 110 złotych, za drugi 120 i po 10 złotych więcej za każdy kolejny.
- Gdy przychodzą do urzędu wykupić sprzęt, to najpierw zaczynają od tego, że mają tylko 30-40 złotych i tyle jedynie mogą zapłacić – mówi Hanna Nowak-Lachowska z biura rzecznika prasowego prezydenta miasta. – Dopiero po chwili, gdy widzą, że nic nie wskórają, to okazuje się, że jednak mają więcej pieniędzy. Albo dzwonią po kolegów i ci im dowożą.
Część pił trafiło do Biura Rzeczy Znalezionych w Urzędzie Miasta jako znalezione bez właściciela. To te, które handlarze porzucili w lesie na widok strażników.
- Próbowali je odzyskać – przyznaje Adam Waś. – Ale nie potrafili okazać żadnego dowodu, że to właśnie oni są ich właścicielami.
Już wkrótce Rumuni będą mogli sądownie stracić towar, bez możliwości jego wykupu. Prawdopodobnie jeszcze w listopadzie wejdzie bowiem w życie znowelizowana Ustawa Kodeks Wykroczeń. Dodany artykuł brzmi: " Kto prowadzi sprzedaż na terenie należącym do gminy lub będącym w jej zarządzie poza miejscem do tego wyznaczonym przez właściwe organy, podlega karze grzywny; w razie popełnienia wykroczenia, można orzec przepadek towarów przeznaczonych do sprzedaży, choćby nie stanowiły własności sprawcy”. Groźba utraty towaru z pewnością będzie bardziej skuteczna w walce nielegalnym handlem, niż obecne kary.
Podobne grupy nielegalnych handlarzy piłami działają również w innych przygranicznych polskich miastach. Zdaniem wielu, najlepszym sposobem na ukrócenie tego procederu byłoby, gdyby ludzie przestali u nich kupować.
- Jakby nie mieli klientów, to sami by się wynieśli – mówi pan Andrzej ze Świnoujścia. – A swoją drogą to dziwię się ludziom, że u nich kupują. Przecież te piły, to jak obrączki z tombaku. Jakość zerowa, szybko się psują, a gwarancji Rumuni nie dają… Reklamować się nie da. Dla mnie to pieniądze wyrzucone w błoto.
Fot. SM Świnoujście